Dwa miesiące w Swarzędzu
Trudno uwierzyć, jak szybko leci czas… Ale mówią, że jeśli dobrze się bawisz, jeśli cieszysz się tym, co przeżywasz, wtedy nawet najdłuższy okres wydaje się minutą… I jakże to prawdziwe. Nie mogę uwierzyć, że mój drugi miesiąc tutaj dobiegł końca, bo wciąż czuję się tak, jakbym dopiero wczoraj przyjechała do Swarzędza i Poznania.
W ciągu tych dwóch miesięcy spotkałam wielu ciekawych i niesamowitych ludzi, którzy dają z siebie wszystko i robią co w ich mocy, aby uczynić dni innych ludzi lepszymi, aby pomóc im w jakikolwiek sposób lub po prostu sprawić, by się uśmiechnęli. To niesamowite! Rzeczywiście… każdego dnia wokół tych wspaniałych ludzi można odczuć miłość.
Dotychczas mogłam przedstawić prezentację o moim pięknym kraju, czyli o Węgrzech, i powiedzieć seniorom kilka prostych węgierskich wyrazów. Seniorzy byli chyba zdumieni, jak wiele mamy podobnych słów, mimo że te dwa języki, polski i węgierski, są tak różne. Na przykład: czereśnie – cseresznye [czeresnie], grabie – gereblye [gerebie]; czapka – sapka [szapka]; klucz – kulcs [kulcz]. Ale nie tylko oni doświadczyli czegoś nowego. Ja też znalazłam nowe hobby, szydełkowanie. Stało się to dzięki miłej i zawsze pomocnej pani. Świetnie się też bawię z seniorami, kiedy razem śpiewamy czy tańczymy.
W Centrum Międzypokoleniowym „Pogodna” mamy wspólny trening pamięci, który zawsze przebiega w twórczy sposób, a podczas zajęć kreatywnych ćwiczymy przydatną znajomość języka angielskiego, przygotowując jednocześnie dekoracje, które ocieplają wygląd naszego pomieszczenia.
Z dziećmi zwykle przygotowujemy rzeczy niezbędne do szkoły, na przykład odrabiamy prace domowe, a potem możemy cieszyć się większą ilością czasu razem. Jeśli dzieci czegoś nie rozumieją, wyjaśniamy im dokładnie, jak to coś działa. Na przykład w matematyce, pokazujemy im, jak powinny liczyć i dlaczego to konkretne działanie przebiega tak, jak przebiega… Oczywiście do takich wyjaśnień potrzebujemy moich pomocnych kolegów-tłumaczy, bo sprawy te są jest jeszcze trochę za bardzo skomplikowane, żeby tłumaczyć je po angielsku, ale zazwyczaj rozumiemy się dobrze. Wymyślamy razem bardzo ciekawe rzeczy, malujemy lub używamy plasteliny do tworzenia nowych przedmiotów wokół nas. Ze starszymi uczestnikami gotujemy razem różne rzeczy. Ostatnio na przykład gotowaliśmy węgierskie danie „gombapaprikás”, czyli „gulasz z grzybów”, ale lubimy też razem robić pizzę. Niektóre dzieci już próbują odpowiadać na moje pytania po angielsku, co oznacza, że mniej boją się używać tego języka. Wiem, że dzieci zwykle nie lubią języka angielskiego, ponieważ czują jego trudność i mają z nim złe doświadczenia, ale mam nadzieję, że podczas wspólnego spędzania czasu te niesamowite dzieci przełamią bariery i zaczną używać angielskiego częściej. I może najważniejsze, zmienią w ogóle swój stosunek do nauki języka obcego.
Codziennie uczę się wielu nowych rzeczy od osób ze wszystkich grup wiekowych i nie mam tutaj na myśli tylko kwestii językowych... Jestem bardzo wdzięczna za to, że mogę tutaj być i za to, że otaczają mnie tak życzliwi ludzie. Zrobię co w mojej mocy, aby podziękować im za wiele dobrych rzeczy, które od nich dostaję.
Ágnes Cseh