Boże Narodzenie z Juliette
Chciałabym opowiedzieć Wam o tym, jak przeżywam Święta we Francji. Dla nas ten czas to przede wszystkim świetna okazja, żeby spotkać się z całą rodziną – dlatego zawsze mamy zaplanowanych co najmniej kilka wizyt.
Jeszcze przed Bożym Narodzeniem uwielbiam odwiedzać z moimi bliskimi jarmarki świąteczne. Moje miasto, Villedieu-la-Blouère, organizuje taki jarmark każdego roku w weekend poprzedzający Święta. Wtedy wszystkie stowarzyszenia z Villedieu mają swoje stanowiska, w których proponują ludziom różne produkty albo zajęcia. Jest tu także wielu lokalnych sprzedawców rzemieślniczych, stoisko z jedzeniem i bar. Na zakończenie weekendu targowego odbywa się pokaz pięknych fajerwerków. Dla mnie i moich najbliższych stanowi on bardzo dobry początek świętowania Bożego Narodzenia.
Wieczór 24 grudnia spędzam z mamą, tatą, bratem i siostrą. Zapraszamy do siebie również babcię i dziadka. Każdego roku podczas Wigilii nie może zabraknąć półmiska z owocami morza, tacy z serami oraz Bûche de Noël („bożonarodzeniowego polana”) – tradycyjnego ciasta w kształcie rolady przypominającego swoim wyglądem polano drewna. Wigilia w naszym domu to spokojny wieczór pełen anegdot opowiadanych przez dziadków.
Z kolei poranek 25 grudnia jest, jak myślę, najlepszym momentem dla wszystkich dzieci na świecie i dorosłych zresztą też – wtedy otrzymujemy prezenty! Bardzo lubię patrzeć w oczy moich bliskich i dostrzegać w nich prawdziwą radość. Resztę dnia spędzam z członkami rodziny, którzy akurat są u nas w domu. Oprócz tego spotykam się z rodziną mojej mamy i rodziną mojego taty. Cieszę się, że mogę zobaczyć się ze wszystkimi moimi kuzynkami i kuzynami – to naprawdę niezwykły czas dzielenia się sobą z innymi.
Z obiema rodzinami organizujemy też wspólnie zabawę w Sekretnego Mikołaja. Polega ona na tym, że każdy musi ofiarować wylosowanej przez siebie osobie prezent w taki sposób, aby obdarowywany nie dowiedział się, kto przygotował upominek. Prezentem jest najczęściej poświecenie uwagi wylosowanej osobie lub zrobienie jej drobnego żartu. Corocznie ta tradycja jest dla nas źródłem świetnej zabawy i uśmiechu.
Zwyczajem, który w czasie Świąt kultywuje rodzina mojej mamy jest jedzenie ślimaków z masłem czosnkowym, przygotowanych kilka miesięcy wcześniej. Każdego roku, w marcu i kwietniu, zbieramy młode winniczki, które żyją w naszym ogrodzie. Następnie moczymy je całe w wodzie z czerwonym winem i gotujemy. Po ostygnięciu i osuszeniu wyciągamy ślimaki z ich muszli i wkładamy do zamrażalki. Dzień przed Bożym Narodzeniem rozmrażamy je i wkładamy ponownie do ich muszli, dodając masło czosnkowe własnej roboty. Potem smakujemy!
Podsumowując, moje Święta to wiele spotkań i mnóstwo jedzenia. Ale w tym wszystkim najważniejszą rzeczą jest dla mnie to, że mogę dzielić się z najbliższymi miłością i uśmiechem.
Juliette Jamin
Europejski Korpus Solidarności